Nie mówię, że się wynudziłam, bo w dobrym towarzystwie czas jakoś leci, a przy tym można się dowiedzieć różnych ciekawostek - wiedzieliście, że dziś jest dzień spania w miejscach publicznych? Haha!
Wczoraj przy okazji wpisu o pomidorowej wspominałam, że ryż to część tego, który ugotowałam na potrzeby sałatki obiecanej Narzeczonemu. Składniki znalezione w lodówce i szafkach, oraz niewątpliwe oczekiwane walory smakowe sprawiły, że jedyną słuszną decyzją była sałatka z tuńczyka.
Sałatkę z tuńczykiem uwielbiam, dlatego podaję na nią kolejny przepis. Bardzo nie różni się od poprzedniego, ale każda innowacja, która się sprawdzi jest warta zapamiętania.
Sałatka z tuńczyka po raz drugi
Potrzebujemy:
- puszki tuńczyka z sosie własnym
- pół puszki kukurydzy Bonduelle z dodatkiem oliwek zielonych i czarnych (uwielbiam te nowe mieszanki)
- jednego sporego ogórka kiszonego
- pół torebki ryżu (najlepiej dodać tyle ile się chce - ja wolałam czuć smak innych dodatków a nie sam ryż)
- mojonezu
- soli i pieprzu
P.S. Na przyszłość podwoję ilość składników, bo znika w mgnieniu oka... :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze :) Anonimowych proszę o podpis :)