Ja nikogo osądzać nie będę, bo sama często tak postępowałam. Jednak po ostatnich urodzinach postanowiłam coś zmienić w swoim życiu. A zacznę od jedzenia.
Na początek - po raz pierwszy zrobiłam coś z natki marchewki, która dotąd jawiła mi się jako gorsza kuzynka tej pietruszkowej. Chociaż widziałam przepisy z jej wykorzystaniem, sama jakoś się przed nią wzdragałam - takie liście? To prawie, jak zajadać się trawą i chwastami!
W końcu przemyślałam sprawę i wzięłam się w garść - zrobiłam bardzo proste pesto z jej wykorzystaniem. I wiecie co? Wcale nie żałuję, bo jest bardzo smaczne. :)
Pesto z natki marchewki
Składniki na jedną porcję
- natka marchewki - spora garść (ja miałam z trzech marchewek)
- kilka orzechów nerkowca (pół garści)
- oliwa lub dobry olej
- sól
Dalej sprawa jest prosta - makaron bezglutenowy gotujemy al dente. Gorący mieszamy z pesto. Dorzucamy pokrojone na plasterki zielone oliwki.
Smacznego!
Zaskoczył mnie ten przepis bo wykorzystywałam już na pesto różne składniki ale o naci z marchewki nie pomyślałam. Baaardzo jestem ciekawa efektu
OdpowiedzUsuńNajnowszy wpis o tym co jeść w Rzymie - zapraszam :)
Warto, warto! Teraz żałuję, że tyle czekałam - przede mną pesto z rukoli i liści rzodkiewki, bo o nich też od dawna myślę, a ciągle mi nie po drodze :)
Usuńmmm jak są nerkowce to to danie nie mogło nie smakować! :)
OdpowiedzUsuńOj nerkowce to moje najukochańsze orzechy... :)
Usuń