wtorek, 26 lutego 2013

Obiecana sałatka

    Powroty często są ciężkie... Dziś rozpoczęłam zajęcia w nowym semestrze i padam z nóg. Prawda jest taka, że nic tak nie męczy jak nic nie robienie, a w sumie tak można określić ten dzień. Zajęcia organizacyjne, okienko z powodu odwołanych zajęć i duuuużo czekania na przerwach, z których jedna potrwała 3 godziny...
Nie mówię, że się wynudziłam, bo w dobrym towarzystwie czas jakoś leci, a przy tym można się dowiedzieć różnych ciekawostek - wiedzieliście, że dziś jest dzień spania w miejscach publicznych? Haha!
Wczoraj przy okazji wpisu o pomidorowej wspominałam, że ryż to część tego, który ugotowałam na potrzeby sałatki obiecanej Narzeczonemu. Składniki znalezione w lodówce i szafkach, oraz niewątpliwe oczekiwane walory smakowe sprawiły, że jedyną słuszną decyzją była sałatka z tuńczyka.
   Sałatkę z tuńczykiem uwielbiam, dlatego podaję na nią kolejny przepis. Bardzo nie różni się od poprzedniego, ale każda innowacja, która się sprawdzi jest warta zapamiętania.

Sałatka z tuńczyka po raz drugi



Potrzebujemy:

  • puszki tuńczyka z sosie własnym
  • pół puszki kukurydzy Bonduelle z dodatkiem oliwek zielonych i czarnych (uwielbiam te nowe mieszanki)
  • jednego sporego ogórka kiszonego
  • pół torebki ryżu (najlepiej dodać tyle ile się chce - ja wolałam czuć smak innych dodatków a nie sam ryż)
  • mojonezu
  • soli i pieprzu
Mieszamy odsączonego tuńczyka z chłodnym ryżem, odsączoną kukurydzą z dodatkami i posiekanym ogórkiem. Dodajemy majonez i przyprawiamy do smaku - niby nic takiego, ale pyszna!

 P.S.  Na przyszłość podwoję ilość składników, bo znika w mgnieniu oka... :)

poniedziałek, 25 lutego 2013

Pomidorowa dla czystego sumienia

Zawsze gdy wyrzucam jedzenie jestem wściekła. Wyrzucam sobie, że mogłam czegoś nie kupić bez planu wykorzystania, bo przez to kolejne pieniądze w błoto i wyrzuty sumienia, bo jak to tak? Wyrzucać lekką ręką jedzenie?
Nie lubię nawet sytuacji gdy ugotuje mi się za dużo ryżu, makaronu czy ziemniaków. Zwłaszcza ryż, makaron i kasza mnie złoszczą, ponieważ wiadomo, że nieugotowane mogą stać i stać, a jak je ugotuję to albo zjem od razu wszystko, albo na 99% zostaną wyrzucone...

W sobotę na cotygodniowych zakupach kupiłam włoszczyznę. Oprócz tego kupiłam śmietanę. Ryż z kolei to "nadmiar", który został po tym jak gotowałam ryż do sałatki, którą obiecałam Narzeczonemu. Sałatka innym razem, a teraz zupa (niby żadna filozofia, ale zawsze warto wrzucić).

Zupa pomidorowa (wegetariańska)

 

Potrzebujemy:

  • włoszczyzny
  • przecieru pomidorowego w kartoniku (0,5l)
  • ryżu
  • śmietany
  • soli, pieprzu, liści laurowych, ziela angielskiego, owoców jałowca, cukru
Włoszczyznę wkładamy do zimnej wody. Gdy się zagotuje dodajemy wszystkie przyprawy oprócz cukru i gotujemy 40 minut. Dodajemy przecier i doprawiamy do smaku cukrem i ewentualnie solą czy pieprzem.
Do miseczki wkładamy ugotowany ryż, nalewamy zupę i zdobimy kleksem śmietany. :)

    

Kruche ciasteczka migdałowo-cytrynowe

Ostatni dzień kiedy to nic nie muszę. To znaczy wypadałoby wstać, ogarnąć się i takie tam, ale jeszcze nie muszę przejmować się uczelnią. Jutro zajęcia cały dzień, więc raczej mnie tu nie ujrzycie, ale kto wie?
A teraz na temat: ciasteczka - taak. Zastanawiam się czy w innym kraju widząc niezapieczętowaną puszkę z kartami, na których są przepisy na ciastka, pierwszą myślą byłoby "muszę sprawdzić czy jeszcze coś tam zostało. Uwielbiam znajdować otwarte opakowania po gumie do żucia, bo ktoś chciał akurat jedną, to po co ma płacić? Otwarte butelki z napojem, bo ktoś miał ochotę na trzy łyczki, to nie będzie płacił za całość. Wymieniać tak można do upadłego... W każdym razie akurat moja puszka z przepisami mimo, że znajdowała się w tzw. "koszu na promocje" była nienaruszona. Może lekko podrapana, ale za 10 złotych to naprawdę nie ma co narzekać, zwłaszcza, że to przepisy są ważne, a nie opakowanie.
Ciasteczka robi się raczej szybko i wychodzą pyszne, dlatego każdemu łasuchowi polecam - zwłaszcza, że nie ma w nich tłuszczu,  żółtek i jest tylko odrobina mąki.

Ciasteczka migdałowo-cytrynowe


Potrzebujemy:

  • 250g cukru
  • 200g migdałów mielonych
  • 2 białek
  • skórki i soku z połówki cytryny
  • trochę mąki do "wysuszenia" ciasta jak nie będzie chciało współpracować
  • soku z cytryny + cukru pudru na lukier
Białka ubijamy na sztywną pianę. Pod koniec ubijania dodajemy sok i skórkę z cytryny. Łączymy z migdałami i cukrem, a jeśli wyjdzie za rzadkie dodajemy nieco mąki, albo więcej migdałów (ja niestety nie miałam, ale z samymi migdałami powinny wyjść jeszcze lepsze). Zagniatamy gładkie ciasto i rozwałkowujemy niezbyt cienko. Wycinamy ciasteczka i suszymy w 120 stopniach ok. 20 minut.

Z cukru pudru i soku z cytryny robimy gęsty lukier i smarujemy nim ciasteczka.

Smacznego!



czwartek, 21 lutego 2013

Chrupiąca pizza z ulubionymi dodatkami

Oj poszalałam ja w te ferie, poszalałam... Nic to w końcu czasem trzeba pojeść pyszności, a do lata przecież jeszcze zostało "trochę" czasu. Na razie usprawiedliwiam moje kulinarne wybryki tym, że należało mi się po tej koszmarnej sesji, ale przecież po powrocie na uczelnię wezmę się za siebie. Taa... co będzie to będzie, a na razie jem pizzę :)
Nie wiem czemu w Polsce jest traktowana na równi z fast foodami. Przecież tak naprawdę jeśli nie jest to wersja z mrożonki to nie ma w niej niczego fast. Poza tym jeśli się chce to można ją odchudzić, prawda? Ja jednak nie miałam ochoty jej odchudzać, o nie! Zrobiłam taką jak kocham. Mąka pszenna, cienkie ciasto a na wierzch salami, oliwki i duuużo sera, który przepysznie się rozpływa...
Jest to pierwsza pizza, którą zrobiłam samodzielnie, ponieważ u mnie w domu Tata jest mistrzem w przyrządzaniu tej pyszności. Moje dzieło nie jest tak pyszne jak jego wersja, ale z dumą stwierdzam, że niewiele jej brakuje.

Pierwsza pizza

Potrzebujemy:

  • 350g mąki pszennej
  • 20g drożdży
  • ok 3 łyżek oliwy z oliwek
  • 1 łyżeczki cukru
  • 1 łyżeczki soli
  • ok 1/2 szklanki wody - ale dolewamy stopniowo
Najłatwiej będzie gdy użyjemy miksera. Wsypujemy do niego mąkę, wkruszamy drożdże, dodajemy sól, cukier i oliwę. Dolewamy trochę wody i mieszamy (miksujemy?). W miarę mieszania dolewamy wodę aż ciasto się zbije w kulę, którą można wyrabiać rękami.
Na stolnicę wysypujemy trochę mąki i zagniatamy ciasto aż będzie gładkie. Odstawiamy na pół godziny w ciepłe miejsce, aż podwoi objętość.

Następnie na dwóch  okrągłych blaszkach lub jednej dużej blasze posmarowanej oliwą rozwałkowujemy cienko ciasto i znów czekamy aż podrośnie.
Następnie smarujemy sosem: koncentrat pomidorowy rozcieńczamy wodą, dodajemy sól i cukier do smaku, oraz bazylię i oregano.
Układamy dodatki: u mnie jedna połowa to salami+oliwki+ser+ser camembert a druga to szynka+pieczarki+oliwki+ser.

 Pieczemy w nagrzanym do 200 stopni piekarniku przez 20 minut. Smacznego!


wtorek, 19 lutego 2013

Drożdżowe "kapuśniaczki"

Uwielbiam zapach świeżych drożdży... Długo nie mogłam się zebrać do robienia drożdżowego ciasta, ponieważ cały ten długotrwały proces uznawałam za nieodpowiedni dla osób o moim charakterze (czyt. nie jestem dobra w czekaniu...). Zraziłam się także przez to, że gdy przełamałam się i spróbowałam coś drożdżowego zrobić sięgnęłam po suche drożdże, które niestety nie zechciały ze mną współpracować i po prostu nie rosły...
Jednak w końcu dojrzałam do drożdżowych wypieków i wsiąknęłam na dobre. W sumie to całe czekanie - najpierw aż drożdże "ruszą" w rozczynie, potem aż ciasto urośnie, potem aż to co zrobię z ciasta wrośnie - okazało się nie takie złe. Gdy czekam to przecież nie muszę czekać bezczynnie - mogę poczytać, posprzątać w kuchni, żeby mieć część tej (najgorszej...) roboty za sobą...
Dlatego teraz zawsze jak widzę drożdże na sklepowej półce to po nie sięgam. Pomysłów na ich wykorzystanie chyba nigdy nie zabraknie a ich zapach rekompensuje ból rąk po dłuuuugim wałkowaniu ciasta, które ciągle się kurczy na nowo.

Oto kolejna drożdżowa propozycja idealna na przekąskę, lekki obiad (one + barszczyk... mniam!) czy kolację.
Kapuśniaczki! Przepis to modyfikacja tego, który odnalazłam w wydaniu magazynu "Pieprz i sól" - numer na styczeń-luty 2013 - zrobiłam wersję z połowy porcji, a poza tym farsz zrobiłam po swojemu.

Kapuśniaczki

 

Potrzebujemy

Na farsz

  •  200g kapusty kiszonej
  • 1 cebuli
  •  liści laurowych, ziela angielskiego, kminku, soli i ewentualnie cukru
  • troszkę masła 

Na ciasto 

  • 1/4 kostki drożdży (25g)
  • 250g mąki
  • 1 łyżeczki cukru
  • 125 ml mleka
  • 1 żółtka
  • 60g roztopionego masła
  • soli
Cebulę kroimy w piórka i obsmażamy na maśle. Dodajemy kapustę, przyprawy i trochę wody i dusimy do miękkości.

Z drożdży, 50 ml mleka, łyżeczki mąki i łyżeczki cukru robimy rozczyn. Odstawiamy aż urośnie.
Ucieramy żółtko i łączymy z mąką i solą. Dodajemy resztę mleka, rozczyn i połowę masła. Zagniatamy na gładkie ciasto i odstawiamy na pół godziny, a przez ten czas np pijemy herbatę :)
Gdy ciasto urośnie zagniatamy raz jeszcze i rozwałkowujemy na placek grubości ok 0,5 cm.
Kroimy na kwadraty ok10x10cm (z brzegów niekoniecznie wyjdą kwadraty - ja mam kilka trójkątów). Smarujemy kwadraty masłem i nakładamy farsz, a następnie zawijamy rogi do środka i mocno zlepiamy. Pozwalamy kapuśniaczkom znów podrosnąć przez jakieś 25 minut.
Pieczemy w 180 stopniach przez ok 25 minut - ja wkładam do zimnego pieca i obserwuję co się dzieje, bo boję się zabić drożdże.       
    P.S. Z podanej ilości składników wychodzi ok 10 kapuśniaczków

niedziela, 17 lutego 2013

Błyskawiczne ciasto bez jajek

Wiadomo, czasem tak jest, że mamy ochotę na ciasto, ale jednocześnie nie wyobrażamy sobie akurat tego dnia spędzić w kuchni. Na takie okazje to ciasto jest idealne, ponieważ jeżeli kupimy gotowy mus/przecier jabłkowy to przygotowanie zajmuje minutę. No może 5 minut, ale naprawdę błyskawicznie się je robi.
Powiem Wam szczerze, że to ciasto mnie w sumie uratowało, ponieważ wczoraj byłam na mało udanych zakupach, po których w domu nie ma większości potrzebnych rzeczy - w tym jajek. Nie ma też niestety żurawiny i śmietanki, dlatego podpłomyki, które zaplanowałam muszą poczekać...
Kolejna przykra sprawa, to fakt, że zdjęcia tego ciasta mnie niestety nie satysfakcjonują ponieważ znów robiłam sesję potrawie, gdy było prawie zupełnie ciemno...:/

Błyskawiczne ciasto z jabłkami

 

Potrzebujemy:

  • 1,5 szklanki przecieru jabłkowego - ja miałam prażone jabłka w słoiczku
  • 125g masł
  • 2 szklanek mąki
  • szklanki cukru pudru
  • łyżki kakao
  • 2 łyżeczek sody
 Roztopione masło łączymy z musem jabłkowym. Suche składniki przesiewamy i łączymy. Następnie dodajemy suche do mokrych i mieszamy. Wykładamy do keksówki i pieczemy 45-50 minut w 180 stopniach.
I to by było na tyle! Szybko prawda?


środa, 13 lutego 2013

Ciasto na urodziny Mamy

Nie jestem mistrzynią wypieków (chociaż planuję zostać :D ) dlatego zdecydowałam się upiec dla mojej Mamy ciasto, które nie mogło się nie udać. Ogólnie z tortami mam pewien podstawowy kłopot - czym przełożyć? Nie lubię bitej śmietany, a serek mascarpone dopiero co był gościem na moim stole w formie tego deseru - klik! i z tego powodu skusiłam się na krem maślany, oraz aby nie przesłodzić - dżem mirabelkowy maminej roboty.

Tak czy siak bardzo się ucieszę jeśli jakiś miły gość napisze mi w komentarzu czym przekłada swoje ciasta, torty i ciasteczka. Proooooszę...! :)

Szybki tort dla Mamy

Potrzebujemy:

  • biszkoptu takiego, o: klik!
  • 0,5 kostki masła
  • cukru pudru
  • niezbyt słodkiego dżemu
  • tabliczki białej czekolady i odrobiny mleka lub śmietanki
Biszkopt delikatnie przekrawamy na dwie części. Miękkie masło ubijemy na puszystą masę z cukrem pudrem, który dosypujemy do smaku.
Jeden blat smarujemy kremem maślanym, i przykrywamy drugim, który posmarowaliśmy dżemem.
Czekoladę rozpuszczamy dodając odrobinę mleka lub śmietanki - do pożądanej konsystencji. Polewamy ciasto, posypujemy wiórkami czekolady.

Mniam!


P.S. Zaliczyłam wszystkie egzaminy w sesji! Hurra!

P.P.S. Ciasto robi się tak szybko, że błędem byłoby nie dodać go do tej akcji:


Kotleciki z gotowanej ryby

Nie wiem jak Wy, ale ja szczerze lubię ryby. Mimo to niekoniecznie mam ochotę jeść je ciągle w tej samej postaci - smażone, grillowane, duszone z warzywami... Czasem trzeba coś urozmaicić.
Kotlety rybne zawsze będą kojarzyły mi się z piątkowymi obiadami na szkolnej stołówce w mojej szkole podstawowej. Nie przepadałam za tamtejszymi obiadami, ale kotlety rybne, jajeczne i ziemniaczane uwielbiałam i do tej pory darzę je szczerym uczuciem ;) Jak do tej pory nigdy nie udało mi się odtworzyć tych smaków w domu. Kotlety z jajek są zupełnie inne w smaku, ziemniaczane również... Te kotlety rybne może nie są wierną kopią tego co jadałam jako dziecko, ale zdecydowanie są przepyszne, zwłaszcza gdy podamy je z żelaznym "rybnym" zestawem - ziemniaki + kapusta kiszona.


Kotlety rybne

Potrzebne nam:

  • ok 500g ryby
  • włoszczyzna
  • 5 pieczarek
  • natka
  • bułka tarta
  • 2 jajka
  • sól i pieprz
Z włoszczyzny przygotowujemy wywar, w którym następnie gotujemy rybę - około 20 - 25 minut.
Pieczarki kroimy - niekoniecznie drobno - i dusimy do miękkości. Ugotowaną rybę przepuszczamy przez maszynkę do mielenia razem z duszonymi pieczarkami. Dodajemy przyprawy, posiekaną natkę, jajka i bułkę tartą - tak, aby konsystencja była odpowiednia do formowania kotlecików.
Formujemy nieduże kotleciki, obtaczamy w bułce tartej i smażymy.
Smacznego!




Przepis dodaję do akcji Smaki dzieciństwa - może to nie domowy smak, ale przedszkole i podstawówka to w końcu część dzieciństwa, czyż nie?
        

wtorek, 12 lutego 2013

Szybka przystawka dla mięsożercy

Surowe mięso to coś czego długo unikałam. Wydawało mi się obrzydliwe i nieprzystosowane do jedzenia, bo przecież przeważnie przygotowujemy mięso tak długo aż przestanie być surowe. No to jak to?
W końcu jednak się przekonałam, że to nie jest aż takie straszne. W końcu ludzie to jedzą i żyją, a jako miłośniczka jedzenia muszę wszystkiego spróbować i o wszystkim wyrobić własną opinię :)
Tatar polubiłam już jakiś czas temu, więc nadszedł czas na...

Carpaccio 

 Zdjęcia nie grzeszą urodą, bo robiłam je telefonem z braku czasu...

Potrzebujemy:

  • mięsa na carpaccio - polędwicy wołowej (ja miałam łatwiej, bo w Lidlu sprzedają mięso już w formie gotowej na carpaccio)
  • parmezanu - dobrego!
  • oliwek
  • suszonych pomidorów
  • kaparów
  • bazylii
  • octu balsamicznego do skropienia
  • soli i pieprzu 
Jeśli mięso jest w kawałku to mrozimy je aż będzie twarde i kroimy ostrym nożem na jak najcieńsze plasterki.
Układamy carpaccio na talerzu i obkładamy dodatkami, posypujemy serem, skrapiamy sosem, przyprawiamy.
I tyle :)    

czwartek, 7 lutego 2013

Moje pierwsze pączki

Nie ukrywam, że nie było lekko. Wiadomo, że pierwszy raz jest najtrudniejszy, ale nie sądziłam, że to może się tak strasznie nie udać.
Pierwsze pączki, które wrzuciłam na gorący tłuszcz się spaliły na zewnątrz, a były surowe w środku. Dopiero trzecia partia mi wyszła i tak z 14 pączków uratowało się 9.
Tak czy inaczej jak dobierzemy właściwą temperaturę to te pączki są naprawdę smaczne :)

Pączki

 

Potrzebujemy:

  • ok 3 szklanek mąki
  • 2 łyżek cukru
  • 60g masła
  • 2 jajek i 3 żółtek
  • szklanki mleka
  • 50g drożdży
  • łyżki octu
  • dżemu
  • oleju do smażenia
  • ziemniaka
  • lukru lub cukru pudru
 
Z łyżki mąki, łyżki cukru, drożdży i mleka robimy rozczyn i odstawiamy, żeby "ruszył". Masło rozpuszczamy i odstawiamy aż ostygnie. Żółtka  i jajka ucieramy na parze z łyżką cukru.
 Do 2,5 szklanki mąki dodajemy nasze roztopione masło, rozczyn i jajeczną masę. Wyrabiamy dosypując mąki, tak aby ciasto odchodziło od rąk i odstawiamy aż podwoi objętość.
Rozwałkowujemy na grubość 1 cm i wycinamy krążki (szklanką). Na co drugi nakładamy  łyżeczkę dżemu, przykrywamy innym krążkiem i zlepiamy porządnie. Znów zostawiamy aż podrosną.
Smażymy na głębokim tłuszczu nagrzanym tak aby kawałek ciasta, który wrzucimy na próbę od razu wypłynął. Smażymy z jednej strony pod przykryciem, a jak się zrumieni to przekręcamy i dosmażamy bez pokrywki. Co jakiś czas dodajemy kawałek ziemniaka.
Gotowe wykładamy na papierowy ręcznik aby odsączyć nadmiar tłuszczu. Posypujemy cukrem pudrem lub lukrujemy.
 
 

wtorek, 5 lutego 2013

Zupa krem z kukurydzy

Nie jestem fanką zup tego typu, ponieważ przeważnie są za gęste, a takiej konsystencji nie lubię. Podobnie jak z powodu konsystencji nie lubię owsianki, kisielu, bitej śmietany... długo by wymieniać. Jednak jeśli o takie zupy to w sumie tylko od kucharza zależy jaka będzie ich gęstość, a poza tym po dodaniu grzanek konsystencja jest zbilansowana chrupkimi dodatkami.
Zupa krem z kukurydzy jest pierwszą zupą krem, którą wykonałam - nie ta konkretna dzisiejsza, lecz jakiś czas temu. Potem były inne, ale to ta mnie przekonała do koncepcji miksowania zupy na papkę :)
Ostatnio zobaczyłam w magazynie "Moje gotowanie" pomysły na "gorące kubki", a jedną z propozycji był krem z kukurydzy. Nie potraktowałam jednak tego przepisu dosłownie, ponieważ nie podobała mi się koncepcja robienia zupy na bazie śmietany kremówki, dlatego wykonałam ją po swojemu, czyli na bulionie warzywnym.
oczywiście jak zwykle zupa nie chciała siedzieć grzecznie na miejscu i tuż przed zdjęciem ubrudziła miskę...

Jest słodka, żółciutka i baaardzo słoneczna, czyli adekwatna do tego jakie piękne Słońce dziś przygrzewało mi na spacerze. Dla fanów ostrych smaków pragnę dodać, że super pasują do niej ostre przyprawy, aczkolwiek ja raczej doprawiam sobie na ostro już na talerzu, aby inni mogli sami dokonać wyboru.

Zupa krem z kukurydzy

Aby ją zrobić potrzebujemy:

  • 2 puszki kukurydzy
  • wywaru warzywnego (dla leniuchów kostki rosołowej)
  • ulubionych przypraw
  •  grzanek
  • szczypiorku
1,5 puszki kukurydzy miksujemy na gładko z wywarem warzywnym, dolewając go tyle aby uzyskać oczekiwaną konsystencję. Doprawiamy czym chcemy - najlepiej papryką ostrą i słodką, solą i pieprzem.
Przed podaniem ozdabiamy pozostałą kukurydzą, szczypiorkiem i posypujemy grzankami.
Chwila moment i gotowe!

    

poniedziałek, 4 lutego 2013

Klasyka na talerzu - bitki!

Zakładając tego bloga uznałam, że skupię się raczej na eksperymentach kuchennych a nie na klasykach. Jednak czasem człowieka najdzie dzika ochota na taki "prawdziwy obiad, jak u mamy/babci". Wczoraj był właśnie taki dzień - zamarzyły mi się bitki, więc niezwłocznie je zrobiłam i byłam prze-szczęśliwa, że uległam tej pokusie - wyszły pyszne, właśnie o taki smak mi chodziło.
Jako, że w gotowaniu chodzi nie tylko o uciechy własnego podniebienia, ale i o uszczęśliwianie innych, dodatkowo ucieszył mnie fakt, że rodzice też byli zachwyceni ;) Narzeczony z kolei płakał, że nie miałam jak go takim obiadem uraczyć, stąd prosty wniosek - chcesz kogoś ucieszyć, nie musisz stawać na głowie - wystarczą te bitki!

Bitki

Potrzebujemy:

  • ok kilograma miękkiej wołowiny - ja miałam roladę z udźca 
  • cebuli
  • czosnku
  • ziela angielskiego
  • owoców jałowca
  • liści laurowych
  • soli, pieprzu
  • mąki do obtoczenia
  • oleju do smażenia
  • wody
Mięso kroimy na spore porcje - i tak się "skurczy". Tłuczemy porządnie i solimy, a następnie obtaczamy w mące i obsmażamy. Kroimy cebulę w talarki i dodajemy na patelnię, a następnie dodajemy wyciśnięty ząbek czosnku i przyprawy. Zalewamy wszystko niewielką ilością wody. Dusimy aż do miękkości w razie potrzeby dolewając wody.
     
Podajemy z kluskami i ogórkiem kiszonym. PYCHA!






niedziela, 3 lutego 2013

Szybki deser a`la tiramisu

Po przepysznym obiedzie jaki dziś zjadłam razem z rodzicami trzeba było wymyślić jakiś deser, którego przygotowanie nie zajmie kilku godzin a efekt będzie ciekawy.
Po szybkim rekonesansie okazało się, że mamy serek mascarpone i biszkopty, więc deser sam się nasunął - tiramisu!
W wersji, którą pragnę Wam zaprezentować deser ten powstaje w ok 15 minut, potem wystarczy go schłodzić i już.

Szybkie tiramisu


Potrzebujemy:

(nie powiem ile czego, bo to zależy ile chcemy porcji i jakie mamy apetyty :P )
  • serka mascarpone
  • żółtka (żółtek)
  • cukru
  • biszkoptów (ja miałam czekoladowe)
  • kawy
  • jakiegoś alkoholu dla wzmocnienia smaku (ja miałam Malibu)
  • wiórków czekolady do posypania
Żółtka ucieramy z cukrem na kogel - mogel w misce postawionej na garnku z gotującą się wodą (jeśli nie boimy się salmonelli i innych takich, to można zaryzykować surowizny...).
Dodajemy do żółtek ser mascarpone, ucieramy na gładko i sprawdzamy czy masa jest pyszna czy ewentualnie potrzebuje jakichś poprawek.
Biszkopty kruszymy i wsypujemy na dno naszych wybranych naczyń. Kawę łączymy z alkoholem i tą mieszanką nasączamy biszkopty.
Na biszkopty wykładamy masę serową, posypujemy wiórkami czekolady i schładzamy ok godziny.

Uwaga: bardzo syte! Smacznego!

sobota, 2 lutego 2013

"Leniwa" Szarlotka

Długo mnie tu nie było, a wszystko przez sesję, która pochłonęła mnie bez reszty. Wracam dziś z szarlotką, która jest "leniwa" po pierwsze dlatego, że to moja pierwsza od dawna leniwa sobota, po drugie dlatego, że ciasto przypomina leniwe kluski z powodu dodania do niego sera :)

Szarlotka


Przepis to wariacja na temat kruchych rogalików z serem i jabłkami z najnowszego numeru magazynu "Moje Gotowanie", aczkolwiek stanowił on raczej inspirację.

Potrzebujemy:

  • 4 jabłek
  • ok szklanki cukru do jabłek i pół szklanki cukru do ciasta
  • 25 dag masła
  • 25 dag twarogu śmietankowego
  • 25 dag mąki
  • cynamonu


Z mąki, cukru, twarogu i zimnego masła zagniatamy elastyczne ciasto. Jabłka dokładnie obieramy i wycinamy gniazda nasienne i kroimy w kostkę. Podgrzewamy aż uzyskamy z nich mus, słodzimy do smaku.
Ciasto dzielimy na dwie części - jedną wykładamy spód blachy a z drugiej formujemy wałeczki (ok centymetrowej średnicy). Spód podpiekamy aż uzyska lekko złoty kolor (ok 20 minut w 180 stopniach). Na spód wykładamy masę jabłkową, za jabłkach układamy wałeczki z ciasta i pieczemy kolejne 25 minut.
Posypujemy po wierzchu cynamonem. Smacznego! :)