poniedziałek, 23 grudnia 2013

Pasztet bezglutenowy

Nadal walczę z przygotowaniami świątecznymi, więc bez wstępów - oczywiście nie jest to danie na Wigilię, ale na śniadanie w Boże Narodzenie jak najbardziej.

Pasztet bezglutenowy:





Składniki:

  • kilogram mieszanego mięsa (boczek, karkówka, kark wołowy, łatki z kurczaka - w równych proporcjach)
  • włoszczyzna, umyta i obrana
  • 4 jajka od szczęśliwych kurek
  • 4 łyżki kaszki kukurydzianej
  • 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • ziele angielskie
  • liście laurowe
  • sól, pieprz
Włoszczyznę zalewamy zimną wodą, dodajemy kilka kulek ziela angielskiego i liści laurowych, oraz sól. Doprowadzamy do wrzenia i dokładamy mięso.
Gotujemy jakieś 2 godziny, aż będzie całkiem miękkie, wręcz rozpadające się.

Gdy mięso wystygnie przepuszczamy je dwukrotnie przez maszynkę do mielenia i doprawiamy solą, pieprzem i gałką muszkatołową. Dodajemy jajka i kaszkę kukurydzianą i zagniatamy ja ciasto.

Podana ilość starczy na dwie blaszki średniej wielkości, a ja mam małą rodzinę, więc zamroziłam połowę masy i czeka na lepsze czasy.

Drugą część upiekłam w piecu nagrzanym do ok 190 stopni przez 40 minut.

Smacznego!


środa, 18 grudnia 2013

Lunchbox 1

Jako, że kanapki nie wchodzą w grę, a wafle ryżowe mimo, że lubię, po jakimś czasie się nudzą, zawsze na uczelnię wożę pudełeczko z jedzeniem.
Postanowiłam, mimo nie najlepszej jakości zdjęć, zacząć Wam je pokazywać.
Zdjęcia robię telefonem w szkole, ponieważ przygotowuję jedzonko wieczorami, jak jest ciemno i padam z nóg... Ale chociaż widać co na nich jest :)

Lunchbox po raz pierwszy


Składniki:

  • smażona pierś kaczki pocięta na plastry (przepis niedługo)
  • liście szpinaku "baby"
  • sałata
  • ogórek świeży
  • pomidorki koktajlowe
  • oliwki zielone
  • sok z cytryny, oliwa, łyżeczka musztardy, cukier/miód
 Pomidorki kroimy na ćwiartki, ogórek w plasterki, a oliwki na połówki.
Na spodzie układamy sałatę pomieszaną ze szpinakiem, na to kaczka i warzywa.

Z soku z cytryny, oliwy, musztardy i miodu/cukru przygotowujemy dressing i zabieramy go w osobnym pojemniczku (ja mam malutki słoiczek po dżemie).

Zalewamy sosem tuż przed jedzeniem i mieszamy. Smacznego!

Na zdjęciach moje najnowsze pudełko - z uszczelnianą pokrywką, bo poprzednie trochę przeciekało i brudziło torbę sosem...

wtorek, 17 grudnia 2013

Najszybsza sałatka pieczarkowa dla Winiary :)

Dziś wrzucam przepis na szybką sałatkę pieczarkową. To już przedostatni wpis związany z reportażem firmy Winiary!

Sałatka z gotowanych pieczarek


Składniki:

  • 500g pieczarek, obranych
  • majonez
  • pęczek natki
Pieczarki zalewamy zimną wodą i doprowadzamy wodę do wrzenia, solimy. Gotujemy do miękkości - trwa to ok. 15 minut i studzimy.
Następnie kroimy je w plasterki i łączymy z posiekaną natką pietruszki i majonezem do smaku.
Smacznego!


Zdjęcia otrzymałam od fotografa :)

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Burgery przygotowane dla WINIARY

Oto kolejne danie, które przygotowałam w ramach reportażu przygotowywanego dla firmy Winary :)

Hamburgery - jeszcze w normalnych bułkach, bo jeszcze wtedy nie zorientowałam się, że gluten jest moim wrogiem...

TUTAJ możecie znaleźć relację z przygotowania tych pyszności :)

Hamburgery


Składniki na 4 porcje

  • 500g mięsa mielonego wołowego
  • 4 bułki
  • ok. 100g serka (typu Philadelphia, Almette, Ostrowia) - ja miałam ziołowy, ale można użyć każdego :)
  • sól, pieprz, papryka mielona (ostra i łagodna)
  • majonez
  • sos sojowy
  • ogórek kiszony
  • sałata
  • oliwa do smażenia
Mięso doprawiamy solą, pieprzem i papryką do smaku. Dodajemy serek i wyrabiamy na gładką masę.
Formujemy burgery i smażymy na dobrze rozgrzanej patelni.

Bułki podgrzewamy i przekrawamy na połówki. Kładziemy na nie po listku sałaty, po burgerze, kilka plasterków ogórka i dekorujemy sosem zrobionym z majonezu z odrobiną sosu sojowego do smaku.  Przykrywamy drugą częścią bułki  i gotowe!

Smacznego!

Zdjęcia są autorstwa fotografa firmy Winiary.

niedziela, 15 grudnia 2013

Sałatka krewetkowa + WINIARY

Hej hej! Pogoda nas nie rozpieszcza, ale dobry humor można mieć mimo to, cały czas:) Zwłaszcza kiedy bierze się udział w fajnym projekcie.
Mianowicie pod koniec Listopada w moim domu zawitała reporterka i fotograf, aby zrobić reportaż o moim blogu i zamieścić go na fanpage'u WINIARY :)
Na pierwszy ogień poszła sałatka z krewetkami i postanowiłam podać na nią przepis, żeby każdy mógł ją przygotować w domu.

Po fotorelację zapraszam TUTAJ a oto przepis:

Sałatka z krewetkami



Składniki:


  • opakowanie krewetek gotowanych w zalewie
  • pęczek koperku
  • kiwi
  • majonez (do smaku)
  • jogurt (do smaku)
  • słodka papryka w proszku
  • sól, pieprz
Koperek myjemy i drobno siekamy. Kiwi kroimy w kostkę, a krewetki osączamy z zalewy.
W miseczce łączymy majonez z jogurtem (mniej więcej łyżka jogurtu na 2 majonezu) i z przyprawami.
Łączymy wszystko razem, mieszamy i gotowe!

Smacznego!

Zdjęcie są zrobione przez fotografa WINIARY

czwartek, 12 grudnia 2013

Brownie bez mąki

Uwielbiam ciasta i nie wyobrażam sobie odstawienia ich tylko dlatego, że nie jem mąki pszennej.
W najbliższym czasie zacznę eksperymentować z mąkami naturalnie bezglutenowymi, orzechowymi i ewentualnie miksami pozbawionymi glutenu (te ostatnie jakoś mnie najmniej przekonują, bo nie lubię jak coś jest bardzo mocno przetworzone...).
Na razie postanowiłam jednak zobaczyć co wyjdzie z przepisu, który żadnej mąki nie uwzględnia i na pierwszy ogień poszło brownie.
Kiedyś czytałam, że brownie to tak naprawdę ciasto powstałe z roztrzepania jakiejś gospodyni, która zapomniała dodać mąki do ciasta. Mimo to zazwyczaj przepisy uwzględniają jakąś jej ilość - choćby niewielką, ale zawsze.
Na szczęście znalazłam przepis zupełnie bezmączny i nawet bez proszku do pieczenia czy innych spulchniaczy. Wyszło mocno czekoladowe i naprawdę fantastyczne.

Przepis wzięłam ze strony Bez Okruszka którą uwielbiam, bo dostarcza mi wielu inspiracji dla mojej nowej diety.

Brownie 


Składniki:

  • 5 jajek
  • 120g cukru
  • 100g oleju
  • 2 tabliczki czekolady (200g) u mnie jedna mleczna, druga gorzka
Do niedużego rondelka wlewamy olej i wrzucamy kawałeczki czekolady. Rozpuszczamy czekoladę na małym ogniu.

Białka oddzielamy od żółtek. Żółtka ucieramy z cukrem, a białka ubijamy na sztywną pianę.

Łączymy lekko ostudzoną czekoladę z żółtkami i mieszamy. Na końcu dodajemy pianę z białek, delikatnie mieszając.

Pieczemy 35 minut w 200 stopniach.

Smacznego!



poniedziałek, 9 grudnia 2013

Sałatka z pieczonych ziemniaków

Grudzień nie sprzyja lekkim przekąskom. Zdecydowanie bardziej mnie ciągnie do ciężki dań, które pozwalają się najeść i to na dłużej niż 15 minut.
Zawsze uwielbiałam kanapki i to nimi się opychałam, gdy przyszła pora na drugie śniadanie, kolację lub po prostu szybkie zaspokojenie głodu. Na razie jeszcze nie zdobyłam ani nie upiekłam chleba, który mogłabym jeść, więc zaczęłam skupiać się na sałatkach.
Dzisiejsza jest sycąca i naprawdę smaczna. Od zwykłej sałatki ziemniaczanej odróżnia ją to, że ziemniaki zamiast być ugotowane, zostały upieczone i mają inną konsystencję.
Sprawdźcie sami!

Sałatka ziemniaczana inaczej


Składniki:


(proporcji nie podaję, bo nie wiem ile było ziemniaków... myślę, że ok 300g, ale ręki sobie nie dam uciąć)

  • ziemniaki
  • ogórki kiszone (mi starczył jeden)
  • jajka na twardo (u mnie dwa)
  • groszek konserwowy
  • majonez
  • musztarda
  • sól, przyprawy do ziemniaków, odrobina oliwy
Ziemniaki obieramy i obgotowujemy we wrzątku ok 5 minut. Następnie przekładamy je do naczynia żaroodpornego, skrapiamy oliwą i doprawiamy solą i ulubionymi przyprawami (dobra jest mieszanka do ziemniaków, ale można zadowolić się słodką papryką). Pieczemy 40 minut w 180 stopniach.

Gdy ziemniaki ostygną kroimy je w kostkę. Tak samo postępujemy z ogórkami i jajkami. Dodajemy groszek i sos z musztardy i majonezu (na 1 łyżkę majonezu dałam 1 łyżeczkę musztardy).
Mieszamy i gotowe!

P.S. Jeśli chcemy mieć jeszcze bogatszą sałatkę można dodać wędzoną makrelę.



niedziela, 8 grudnia 2013

Bezglutenowy sernik z lukrem

  To już 4 pełne dni odkąd nie jem nic z dodatkiem glutenu.
Powoli przyzwyczajam się do braku pieczywa i uczę najeść waflami ryżowymi, których nigdy nie traktowałam poważnie. 
Odkrywam nowe blogi i miejsca w sieci, które są pełne porad i pomagają mi w przestawieniu się na nowy tryb życia. Jestem niezmiernie wdzięczna tym osobom, które dzielą się swoimi doświadczeniami, wiedzą i przepisami w internecie i dlatego sama też nie zamierzam zrezygnować z bloga. Może pewnego dnia ktoś, kto będzie potrzebował przepisów na bezglutenowe dania trafi do mnie i będzie mu trochę łatwiej?

Najbardziej brakuje mi ciast i wafelków, bo to moje ulubione słodkości. Na szczęście nie trzeba z nich całkiem rezygnować. Znalazłam już parę fajnych przepisów, ale na razie nie mam specjalnych mąk, które są bardzo przydatne w takiej diecie, więc zaczynam od sernika. Na szczęście on bardzo łatwo może stać się bezglutenowym przysmakiem :)

 Sernik lukrowany bez glutenu

 

Składniki:

  • pół kilo twarogu śmietankowego
  • 2,5 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 200g cukru
  • 120g masła
  • 4 duże jajka lub 5 mniejszych
  • kilka kropli aromatu cytrynowego lub pomarańczowego
  • cukier puder i woda/sok z cytryny na lukier
  • ewentualnie czekoladowa posypka
Najprościej zrobić ten sernik przy użyciu miksera. Ucieramy masło z cukrem. Dodajemy po jednym żółtku cały czas ucierając, a następnie stopniowo dodajemy ser.
Ubijamy pianę z białek i dodajemy do masy. Na końcu wlewamy odrobinę aromatu i delikatnie mieszamy całość - już łyżką.
Pieczemy 50-60 minut w 180 stopniach.

Gdy ostygnie polewamy lukrem (o konsystencji śmietany) i posypujemy czekoladowymi groszkami, dekorujemy owocami, czy co jeszcze wymyślimy :)

Smacznego!



środa, 4 grudnia 2013

Żółta sałatka na lunch oraz o zmianach słów kilka

Coraz rzadziej tu bywam, bo nie mogę robić dobrych zdjęć... Ciągle ciemno, a mój aparat nie ma możliwości zamontowania lampy zewnętrznej i gdy jest ciemno zdjęcia są często nieostre.
Dzisiaj mi się w końcu udało, ale musiałam walczyć używając prowizorycznej blendy :P
Ale to mało ważne, bo muszę napisać o czymś innym...

Od paru lat dręczą mnie różne problemy zdrowotne.  Kilka z nich badałam u lekarzy, ale niewiele mieli do powiedzenia. Nie szukali przyczyny tylko informowali o skutku - chorobie/schorzeniu/przypadłości, a następnie zapisywali kurację ten skutek leczącą.
Niestety nikt nie powiązał razem wszystkich objawów, które łączy jedno - mogą oznaczać nietolerancję glutenu.
Wiadomo, że w internecie można wyczytać dużo głupot, ale strony, na które wchodziłam były sprawdzone i wiarygodne. Ponadto jako dziecko miałam uczulenie na gluten (bardzo silne), które teoretycznie zniknęło.
Takie alergie mogą jednak pozostawać w uśpieniu i powrócić, dlatego postanowiłam odstawić gluten.
Odstawiam produkty, które mają gluten z założenia, a te ze śladowymi ilościami sobie oszczędzam. Zobaczymy co będzie potem.
Oznacza to, że ten blog zmieni się w miejsce w ogromnej przewadze bezglutenowe, ale postaram się, aby było smacznie i ciekawie :)

Jeśli chce się unikać glutenu jedzenie na mieście robi się dużo trudniejsze. Dlatego na uczelnię zamierzam nosić różne sałatki. Dziś pierwsza propozycja:

Sałatka ryżowa z kurczakiem

 

Składniki:

  • pierś kurczaka
  • woreczek ryżu basmati
  • spora łyżka kukurydzy konserwowej
  • spora łyżka pokrojonego ananasa z puszki
  • przyprawa curry, tandoori masala, sól, oliwa do smażenia
  • majonez
Kurczaka kroimy jak na kotlety i obtaczamy w soli i przyprawach. Smażymy na złoto.
Gdy ostygnie kroimy w kostkę i mieszamy z resztą składników i majonezem do smaku.
Smacznego! 



poniedziałek, 2 grudnia 2013

Zapiekanka pasterska

Ten tydzień był trochę inny niż zazwyczaj i dlatego miałam jeszcze mniej czasu na gotowanie i dzielenie się przepisami na blogu.
W piątek wieczorem odwiedzili mnie przedstawiciele firmy Winiary, aby przygotować krótki reportaż, dlatego skupiłam się raczej na tym przedsięwzięciu.
Dopiero w niedzielę, gdy emocje opadły, a rzeczy, które przygotowałam na rzecz fotorelacji zostały zjedzone mogłam w końcu zająć się czymś innym.

Jak już kiedyś wspominałam uwielbiam puree, dlatego zapiekanka pasterska długo za mną chodziła, aż w końcu ją przygotowałam :)
Przepis to kompilacja kilku przejrzanych wcześniej i własnej intuicji :)


Zapiekanka pasterska


Składniki:

  • 500g mielonej wołowiny
  • ok 800g ziemniaków (ugotowanych)
  • przecier pomidorowy
  • odrobina bulionu
  • cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • mleko i masło
  • sól, pieprz, świeże zioła (opcjonalnie), olej do smażenia
Na rozgrzanej patelni podsmażamy drobno pokrojoną cebulę oraz posiekany ząbek czosnku. Dodajemy mięso i smażymy aż się zrumieni. Dodajemy przecier pomidorowy (tyle, żeby sos pokrył mięso) i chlust bulionu. Doprawiamy do smaku i gotujemy na wolnym ogniu aż sos się zredukuje.

Ziemniaki ugniatamy lub przeciskamy przez praskę, gdy są jeszcze gorące dodajemy łyżkę masła. Dodajemy również przeciśnięty ząbek czosnku oraz powoli wlewamy mleko - do momentu aż ziemniaki staną się gładkie.
Doprawiamy solą i pieprzem do smaku.

Sos mięsny wykładamy na dno naczynia żaroodpornego i posypujemy posiekanymi świeżymi ziołami (ja miałam bazylię, lubczyk i melisę). Na to wykładamy nasze ziemniaki i zapiekamy całość w piecyku rozgrzanym do 180 stopni przez ok 20 minut (aż ziemniaki się zrumienią).

Smacznego!


poniedziałek, 25 listopada 2013

Pożywny krupnik na chłodne dni

Po wielu latach okazało się, że jednak lubię krupnik. Nie wiem dlaczego unikałam go tyle czasu, chyba miałam złe wspomnienia związane z tym, który jadałam na szkolnej stołówce jako dziecko.
To, że w ogóle teraz go spróbowałam to w sumie czysty przypadek - zostałam poczęstowana krupnikiem przez Babcię mojego Narzeczonego i nie wypadało grymasić.
Okazało się, że jest pyszny i dlatego postanowiłam zrobić sobie duży gar w domu, żeby się rozgrzewać po powrocie do domu.
Wyszedł gęsty, aromatyczny i naprawdę smaczny (skromność, wiem, wiem...).

Krupnik


Składniki:

  • 6 skrzydełek z kurczaka
  • dwie małe marchewki
  • spora pietruszka
  • kawałek pora (biała część)
  • kawałek selera (jakaś ćwiartka)
  • 5 małych ziemniaków
  • pół szklanki kaszy jęczmiennej grubej
  • sól, ziele angielskie, owoce jałowca, pieprz, natka pietruszki
Skrzydełka myjemy i wkładamy do garnka. Zalewamy wodą, tak aby je zakrywała (nie więcej niż 2 cm ponad ich powierzchnię).
Doprowadzamy wodę z mięsem do wrzenia i gotujemy jakieś 15 minut. Po tym czasie dodajemy umyte i obrane: pietruszkę, pora i selera. Doprawiamy solą, zielem i owocami jałowca (dałam po 4 kuleczki).
Gotujemy kolejny kwadrans.
Po tym czasie wyjmujemy nasze warzywa i mięso.
Marchewkę i ziemniaki obieramy i kroimy w kostkę. Wrzucamy do zupy razem z kaszą.
I znów kwadrans. W międzyczasie obieramy skrzydełka i dorzucamy mięso do naszej zupy.
Krupnik jest gotowy wtedy, gdy ziemniaki i kasza są ugotowane.
Podajemy przybrany natką pietruszki i doprawiony pieprzem.

Smacznego!


niedziela, 24 listopada 2013

Placek majonezowy

Naprawdę chciałabym nie narzekać, ale nie jest łatwo. Niestety jestem bardzo czuła na zmiany ciśnienia, niskie ciśnienie i smutną szarówkę za oknem. Najchętniej tylko bym spała i jadła (ale żeby ktoś mi to jedzenie zrobił i podał ;P).
Na szczęście jest jednak coś co mnie mocno motywuje do blogowego działania, ale na razie nic więcej nie powiem, bo nie chcę zapeszać :)
Dziś postanowiłam przetestować przepis, który zawsze mnie ciekawił i przerażał jednocześnie. Widziałam wiele przepisów na ciasto majonezowe, ale postanowiłam upiec najbardziej podstawową wersję i jeśli będzie smaczne testować kolejne przepisy.
Ciasto wyszło lekkie, puszyste i absolutnie nie da się w nim wyczuć majonezu. Myślę, że jeszcze nie raz sięgnę po ten lub podobny przepis :)

Placek majonezowy

 


Składniki:

  • pół szklanki mąki pszennej
  • pół szklanki mąki ziemniaczanej
  • pół szklanki majonezu
  • 4 jajka
  • ¾ szklanki cukru
  • 1½ łyżeczki proszku do pieczenia
  • olejek cytrynowy

Oddzielamy białka od żółtek.
Żółtka ucieramy z cukrem do białości. Stopniowo dodajemy majonez i mieszamy.
Łączymy obie mąki z proszkiem do pieczenia i stopniowo dosypujemy do masy jajeczno – majonezowej.
Na końcu dodajemy pianę ubitą z białek i odrobinę aromatu cytrynowego.
Pieczemy ok 50 minut w piecu nagrzanym do 180 stopni.

Smacznego!


piątek, 22 listopada 2013

Blondies z batonikami

Uff... Zbierałam się od paru dni, ale w końcu dałam radę – upiekłam ciasto, o którym rozmyślałam odkąd je zobaczyłam TUTAJ klik!
Tak naprawdę preferuję nasze rodzime blogi kulinarne – nie chodzi o język, bo akurat z angielskim na szczęście nie mam problemu – chodzi o realia. W innych krajach, a zwłaszcza w Stanach, mają inne zarobki, inne ceny produktów, inne smaki i inne składniki.
Jednak niektóre angielskojęzyczne blogi są takie piękne, że nie mogę ich nie oglądać!
Jednym z nich jest właśnie ten, z którego pochodzi dzisiejszy przepis. Lubię sposób w jaki jego autorka pisze, to że opisuje jedzenie tak, że aż czujemy jego zapach. Uwielbiam to, że widać, że kocha to co robi i uważam, że to fantastyczne, że mogła swoją pasję zamienić w pracę.

Ale wróćmy do ciasta, bo to o nim miała być dzisiaj mowa.
Pomysł jest niezły od początku, bo nie zajmie Wam to za wiele czasu. Mieszanie składników to 5 minut, przygotowanie ich, też coś koło tego. Piecze się stosunkowo szybko, a gdy stygnie nie trzeba mu w niczym pomagać – no jedyny ból, trzeba grzecznie czekać, ale cierpliwość popłaca.
Błagam nie przeraźcie się jak zmieszacie składniki i uzyskacie coś w kształcie... hmm... kruszonki?
Ciasto jest luźne i suche, i sama w pierwszej chwili zaczęłam panikować. Sprawdziłam przepis, aby się upewnić, że niczego nie pominęłam, ale nie, wszystko ok.
Pomyślałam, że może Sally mnie oszukała, ale potem uznałam, że to byłoby strasznie smutne i nie chcę w to wierzyć.
Na szczęście jak ułożyłam ciasto w blasze i wstawiłam do pieca, to już po chwili mogłam odetchnąć. Mimo stosunkowo małej ilości proszku do pieczenia i sody ciasto rośnie i wychodzi takie jak trzeba :)

Batonikowe blondies


Składniki:

  • szklanka mąki
  • szklanka cukru
  • pół łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/8 łyżeczki sody oczyszczonej (Poważnie. Na szczęście mam łyżeczki do odmierzania;>)
  • jajko
  • 75g rozpuszczonego masła
  • kilka kropli aromatu waniliowego lub łyżeczka ekstraktu z wanilii
  • 1,5 szklanki pokrojonych w kostkę batoników (u mnie Marsy i Snickersy)

Nagrzewamy piec do 180 stopni i wykładamy papierem do pieczenia blaszkę o powierzchni ok 400cm (np. 20x20cm, ja miałam większą 18x25).
W dużej misce mieszamy mąkę, proszek i sodę oczyszczoną. W drugiej masło, cukier i rozbełtane jajko.
Łączymy zawartość obu misek w całość i mieszamy aż się połączą, ale nie za długo.
Następnie dodajemy batoniki i znów mieszamy.
Wykładamy ciasto na blaszkę i wygładzamy aby było równe.
Pieczemy ok 25 minut aż wierzch się zarumieni.
Czekamy aż całkiem ostygnie i kroimy na kwadraty/prostokąty.
Smacznego!


wtorek, 19 listopada 2013

Najukochańsza pizza

Niestety nie mam siły na długi post, więc dzisiaj tylko przepis:

Pizza mojego Taty


Składniki:

  • 600ml mąki (tak, tak - mój Tata odmierza w mililitrach :))
  • 25g drożdży (świeżych)
  • 175ml lekko ciepłej wody
  • łyżka oliwy
  • łyżeczka soli
  • koncentrat pomidorowy, odrobina oliwy, woda, cukier, sól, bazylia oregano  - na sos
  • ulubione dodatki

 
Do miksera wsypujemy mąkę i sól. Dodajemy rozkruszone drożdże i mieszamy.
Następnie dodajemy wodę i oliwę i mieszamy aż powstanie gładkie ciasto.

Rozdzielamy naszą kulę na dwie części i rozwałkowujemy na blaszkach. Odstawiamy do wyrośnięcia na jakieś 15 minut.

W tym czasie przygotowujemy sos - mieszamy podane składniki w takich proporcjach żeby wyszedł nam gładki i smaczny sos - nie za gęsty ani nie za wodnisty. Ostrożnie z wodą i oliwą!

Wyrośnięte placki smarujemy sosem, wykładamy dodatki i dodatkowo po wierzchu posypujemy oregano.

Pieczemy około 15 - 20 minut w piecu rozgrzanym do 200 stopni.

Smacznego!


sobota, 16 listopada 2013

Cytrynowe muffiny

Historia tych muffinów wygląda następująco: miałam w domu opakowanie maślanki i dużo cytryn. Pomysł pojawił się natychmiast – muffiny cytrynowe uratują oba te składniki, a na dodatek na pewno będą smaczne!
Przekopałam więc książeczkę z przepisami na muffiny, ale niestety bez skutku.
Przekopałam więc blogi kulinarne, ale żaden przepis nie satysfakcjonował mnie w stu procentach.
Ostatecznie postanowiłam połączyć kilka przepisów w odpowiadającą mi całość i tak właśnie uczyniłam.
Podstawą, którą modyfikowałam był przepis znaleziony na Kwestii Smaku.

Muffiny cytrynowe


Składniki:


  • 300g mąki
  • 150g cukru
  • szklanka maślanki
  • pół szklanki oleju
  • 2 jajka
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • skórka otarta z jednej cytryny
  • łyżka soku z cytryny

Przesiewamy mąkę z proszkiem do pieczenia. Dodajemy cukier i mieszamy.
W drugiej misce łączymy składniki „mokre” - maślankę, jajka, olej i również mieszamy.
Łączymy suche i mokre składniki i dodajemy skórkę i sok z cytryny. Znów mieszamy, ale niezbyt długo, bo muffiny tego nie lubią.
Przekładamy do papilotek i pieczemy 25 minut w piekarniku nagrzanym do 190-200 stopni.

→ dobrym pomysłem będzie dodanie odrobiny jakiegoś aromatu ponieważ mimo że babeczki w smaku są cudownie cytrynowe, to niestety nie pachną prawie wcale...
→ jeszcze lepsze będą z lukrem cytrynowym – następnym razem na pewno je nim udekoruję :)