poniedziałek, 31 grudnia 2012

Zamiast zwykłych pierogów

Jak tam przygotowania Sylwestrowe? Ja w tym roku idę "w gości" więc niewiele mam do zrobienia na szczęście. Przecież trzeba znaleźć czas na zrobienie się na bóstwo, a o to trudno przy szale sprzątania i gotowania. Choć obiecałam przynieść jedynie skrzydełka (które się marynują od wczoraj) to piekę również ciasto, o którym niebawem się dowiecie z kolejnego posta.
Tata lepi ciekawe pierożki na imprezkę, którą rodzice wyprawiają u nas, ale dziś też nie o nich tylko niebawem :)

Dziś o pierogach, które z pierogami mają wspólny tylko wygląd i potencjalne nadzienie. Ciasto mianowicie jest zrobione z przepisu na kulebiak, ale tak ulepione wydaje mi się poręczniejsze. Nadają się oczywiście na Wigilię, ale czy to grzech zjeść takie innego dnia z barszczykiem? Przecież pierogi jemy cały rok.
Dlatego też podaję przepis - raz, że na przyszłoroczną Wigilię, dwa, że nadaje się na kolację, czy skromny obiad w inne dni. Świetne też jako przekąska, jak "kapuśniaczki", które sprzedają w piekarniach.

Kulebiaczki


Potrzebujemy:


  • Farszu 
  • 1/2 kg mąki
  • 1/2 szklanki mleka
  • 2 dag drożdży
  • 2 jajek
  • 2 łyżek masła
  • łyżeczki cukru

Drożdże rozpuszczamy w ciepłym mleku, dodajemy sól, cukier i łyżkę mąki. Odstawiamy w ciepłe miejsce w naczyniu przykrytym ściereczką na ok 30 minut, do wyrośnięcia.
Po tym czasie dodać mąkę, jajka, wyrobić i znów odstawić do wyrośnięcia na 30 minut.

Rozwałkowujemy starannie, wycinamy kółka i nakładamy farsz, jak przy pierogach. Pieczemy w 180 stopniach do zrumienienia (ok 15-20 minut).

Szczęśliwego Nowego Roku i szampańskiej Sylwestrowej zabawy!

sobota, 29 grudnia 2012

Sernik Wiedeński


Jest to sernik, bez którego mój tata nie wyobraża sobie Świąt zarówno Bożego Narodzenia jak i Wielkanocy. Szczerze mówiąc żaden sernik nie zbiera tylu pochwał co ten, smakuje każdemu!
Polecam go wypróbować, bo mimo tego, że jest trochę czasochłonny to warto się poświęcić :)

Sernik Wiedeński


Potrzebujemy:

  • 1 kg twarogu sernikowego
  • 8 jaj
  • półtorej szklanki cukru
  • 15 dag masła
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • cukru pudru do posypania
  • ew kilku kropel jakiegoś aromatu

Oddzielić żółtka od białek. Żółtka utrzeć z cukrem do białości i połączyć z dodawanym stopniowo serem. Rozpuścić i wystudzić masło. Cały czas mieszając dodać je do masy serowej. Dodać mąkę ziemniaczaną i białka ubite na sztywno, oraz aromat.
Piec w tortownicy wyłożonej papierem, ok 60 minut w "średnio nagrzanym piekarniku" jak mówi przepis - ja piekłam w 180 stopniach.
Wystudzony posypać cukrem pudrem.

Pycha!


czwartek, 27 grudnia 2012

Niezły pasztet

Z pasztetem jak zawsze miałam kłopot, bo mimo, że zrobiłam go z 1/3 składników podanych w przepisie to i tak połowę musiałam zamrozić żeby się nie zepsuł... Z drugiej strony może i to ma jakieś plusy, bo jak za miesiąc czy dwa zachce mi się pasztetu to wystarczy odmrozić i już :)

Pasztet


Potrzebujemy:

  • ok 1 kg różnych mięs (boczek lub podgardle, kurczak, wołowe, karkówka...)
  • 2 jajek
  • przypraw
  • pół kajzerki
Mięso ugotowałam w wodzie z dodatkiem owoców jałowca, soli i liści laurowych.
Zmieliłam dwa razy razem z bułką. Dodałam jajka, gałkę muszkatołową, pieprz i sól do smaku.
Dokładnie wymieszałam i przełożyłam do wyłożonej papierem formy.
Piekłam 75 minut w 180 stopniach.

Śledź pod pierzynką

 No i po Świętach. Mam nadzieję, że wszyscy mieli je udane, bez smutnych niespodzianek, z furą pysznego jedzenia i rodzinną atmosferą. Nie zdążyłam złożyć blogowych życzeń, ponieważ byłam tak zalatana, że nawet laptopa nie miałam czasu odpalić, a co dopiero dodawanie posta...
Niemniej jednak życzę Wam wszystkiego dobrego i wszystkiego o czym marzycie :)
Wiem, że to już nie pora na takie wpisy, ale przecież takiego śledzia można zjeść nie tylko w Wigilię. Poza tym za rok nie będę już go dodawać tylko wszystko będzie zebrane do kupy w jakimś poście o potrawach świątecznych, więc tak sobie ułatwiam życie :)


Śledź pod pierzynką

 

Powiem Wam, że jak będę go robić za rok to go ulepszę dodając może jabłek, może więcej majonezu...
Nie jest to mistrzostwo Świata, ale całkiem w porządku śledzik.

Ważne! Należy go przygotować parę dni wcześniej, ponieważ zanim składniki się przegryzą musi minąć trochę czasu, a "nieprzegryziona" jest niesmaczna...
Nie podaję dokładnych ilości z prostej przyczyny - każdy ma inną rodzinę pod względem liczebności, apetytu i gustu. U nas nie ma szału na śledzia, poza tym mało jemy ogólnie. Dodatkowa sprawa to fakt, że Wigilię spędzam w gronie czteroosobowym, więc nie ma komu tego jeść...
Nie podaję też proporcji z kolejnej przyczyny: Dużo zależy od miski, bo to sałatka warstwowa...
 

Potrzebujemy:

  • opakowania śledzi lub kilku płatów do moczenia
  • kilku ogórków kiszonych
  • jajek na tward
  • majonezu
  • cebuli

 Śledzia kroimy na kawałeczki "na jeden kęs". Cebulę drobno siekamy, ogórki kroimy w kosteczkę, jajka rozdrabniamy.
Układamy kolejno: śledzia, cebulę, ogórki, jajka i majonez. I tyle!

 
     

niedziela, 23 grudnia 2012

Ciasto orzechowo-czekoladowe. Ulubione!

Orzechowiec, jak nazywamy to ciasto u mnie w domu to nic innego jak spód z ciasta podobnego do kruchego i beza z dodatkiem orzechów i czekolady. Jest to jednak najbardziej pożądane ciasta w święta i bez niego ciężko mi sobie wyobrazić Boże Narodzenie.

Orzechowiec

 

Potrzebujemy: 

Na ciasto:

  • 1 i 1/2 szklanki mąki
  • 1/2 szklanki cukru
  • 17 dag masła
  • 2 żółtka   

Na wierzch

  • 2/3 tabliczki czekolady mlecznej
  • 10 dag posiekanych orzechów - jakich się chce. U mnie pistacje. 
  • 1/3 szklanki cukru
  • 2 białka

Z podanych produktów zaganiatamy ciasto - ucieramy masło z żółtkami i dodajemy suche składniki. Przekładamy do formy.

Z białek ubijamy pianę stopniowo dodając cukier. Dodajemy orzechy i posiekaną czekoladę, delikatnie mieszamy. Wykładamy na ciasto.
Pieczemy w piecu nagrzanym do 180 stopni przez 30 minut.


Niebo w gębie!  

Ryba po grecku

Jak pisałam w poprzednim poście uwielbiam tę potrawę. Czas mnie goni, więc bez jakichś wywodów niepotrzebnych zupełnie wrzucam przepis na moją wersję tej ryby :)

Ryba po grecku

 

Potrzebujemy:

  • ok 0,5 kg ryby - u mnie mrożona flądra (!)
  • oszczyzny bez pora
  • cebuli
  • koncentratu pomidorowego
  • ziela angielskiego, liści laurowych, cukru, soli i pieprzu
  • mąki 
Rybę przyprawiamy solą i pieprzem, obtaczamy w mące i smażymy. Dzielimy ją na małe kawałki i trochę studzimy.
Warzywa (ze dwie marchewki, kawałek selera i pietruszkę) trzemy na tarce. Cebulę kroimy w półplasterki i smażymy aż się zeszkli. Do cebuli dodajemy resztę warzyw i smażymy aż trochę zmiękną. Potem dodajemy przyprawy, koncentrat i ok 1/3 szklanki wody i dusimy.
Wykładamy rybę na dno miski, przykrywamy warzywami i zostawiamy aż się przegryzą. 

Jemy z radością! :)   

Ryba w galarecie

To chyba moja ulubiona potrawa Wigilijna... No może walczy o podium z rybą po grecku, ale obie nie mają sobie równych.

Ryba w galarecie

 

Potrzebujemy 

  • 0,5 kg ryby - u mnie mrożony halibut
  • włoszczyzny
  • żelatyny
  • przypraw
  • jajka
  • ok pół bułki do namoczenia
  • GAZY opatrunkowej
 
Rybę rozmrażamy i mielimy w maszynce do mięsa. Gotujemy wywar z włoszczyzny, doprawiamy do smaku, bo to będzie nasza galaretka. Wywar przecedzamy. Rybę mieszamy z bułką przepuszczoną przez maszynkę i jajkiem, i doprawiamy solą, pieprzem i koperkiem. Zawijamy w gazę tak aby utworzył się wałek i wrzucamy na wrzący wywar. Gotujemy ok 20 minut.
Gdy wyjmiemy rybę przecedzamy wywar i dodajemy do niego żelatynę zgodnie z instrukcją na jej opakowaniu.
Przekładamy rybę (bez gazy :P) na półmisek, ozdabiamy marchewką z wywaru i zalewamy wywarem z żelatyną. Studzimy, potem wstawiamy do lodówki i czekamy aż się zetnie.
Smacznego :)   



sobota, 22 grudnia 2012

Kapusta Wigilijna

Mięso na pasztet w garnku, schab obłożony przyprawami czeka w lodówce na upieczenia, zaraz biorę się za ryby. Jest strasznie dużo roboty, dlatego bez wstępów podam przepis, bo muszę znowu biec do kuchni jak tylko go umieszczę na blogu :)

Kapusta wigilijna/farsz do pierogów/kulebiaka/krokietów

Potrzebujemy:

  • 1 kg kapusty kiszonej (koniecznie kupcie taką, która ma biały kolor, bo taka żółtawa to ponoć mogiła)
  • paczuszki grzybów suszonych
  • cebuli 
  • oleju do smażenia
  • 4-5 liści laurowych
  • kilku kuleczek ziela angielskiego
  • wody do podlewania kapusty podczas duszenia
    
 Cebulę kroimy niezbyt drobno - mogą być półplasterki - i smażymy, aż będzie przezroczysta ( a nie złota!). Kapustę kroimy i dodajemy do garnka.
Wcześniej namoczone grzyby gotujemy do miękkości, kroimy drobno i dodajemy do kapusty. Dodajemy przyprawy i dusimy na wolnym ogniu do miękkości i smakowitości od czasu do czasu w razie konieczności podlewając odrobiną wody i mieszając, żeby się nie spaliła :)

U mnie część kapusty będzie zużyta jako nadzienie, a reszta posłuży jako samodzielna potrawa lub dodatek do mięsa :) 


środa, 19 grudnia 2012

Łosoś cytrynowy w folii pieczony

Uwielbiam ryby i dlatego nie mogę się doczekać wieczerzy wigilijnej i moich ulubionych rybnych przysmaków. Dziś postanowiłam w ramach przedsmaku rybnej uczty przygotować łososia w mojej ulubionej formie - czyli pieczonego w folii z dodatkiem cytryny. Jakoś trzeba sobie dogadzać gdy spędza się samotne zimowe wieczory i popołudnia, bo Narzeczony w pracy... :(

Łosoś pieczony

Potrzebujemy:

  • Łososia bez ości (u mnie dwie porcje po ok 200g)
  • cytryny
  • ulubionych przypraw
Naprawdę nic więcej nie potrzeba! :D

Łososia solimy, dodajemy przyprawy ( u mnie sól ziołowa, pieprz ziołowy, koperek) i kładziemy plasterki cytryny. Wkładamy do pieca nagrzanego do 200 stopni i pieczemy ok 40 minut.
Ja piekłam na blaszce grillowej na najwyższym poziomie pieca, ale nie trzeba jej mieć żeby było palce lizać :)
Wyszedł świetny, nie "przepieczony", tylko soczysty w sam raz. 

Podałam z sosami majonezowymi:
  • majonez + troszkę sosu sojowego
  • majonez + koperek
Smacznego!


wtorek, 18 grudnia 2012

Zimowa ogórkowa

"Zimowa" nie dlatego, że fajnie nadawać potrawom nazwy własne, lecz dlatego, że ta nazwa pasuje jak ulał i już. Zwykle robię zupy na bulionie warzywnym, a więc lekkie. Zimowa wersja oznacza, że potrawa jest cięższa, bardziej syta i bardziej rozgrzewająca  - czyli na bulionie drobiowym!
Dla mnie dzisiaj porządna zupa o właściwościach wyżej wymienionych była koniecznością. Powoli zdrowieję, ale muszę jakoś mój biedny organizm wspierać w walce z chorobą. Sama chemia zawarta w lekach to za mało, bo ile można w siebie tego bezkarnie pchać? Trzeba mieć litość dla żołądka i dołączać metody naturalne :)
Zastanawiam się czy nie podleczyć się jeszcze za pomocą muffinek. Leczenie to opierałoby się raczej na endorfinach, ale czy to grzech? :) Na razie jednak ich nie upiekłam, więc podaję przepis na zupę, dzięki której ten dzień wydaje mi się lepszy :)

Zimowa ogórkowa


Potrzebujemy:

  • Wywaru z drobiu i włoszczyzny, bez cebuli i kapusty (ja miałam na skrzydełkach) 
  •  Kilku małych ziemniaków
  • ok 5 ogórków kiszonych
Z wywaru wyjmujemy wszystko co pływa. Rozdrabniamy mięso i marchewkę (ile kto chce) i wrzucamy do zupy. Ziemniaki kroimy w kostkę i gotujemy ok 8 minut w zupie, aż zmiękną. To ważne, bo po dodaniu ogórków nie ma opcji, żeby się dogotowały.
Dodajemy ogórki utarte na grubych oczkach i już!


Przepis dodaję do akcji:
  

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Sernik karakuł, czyli jak sobie dogodzić przy chorobie...

Pan Kotek był chory i leżał w łożeczku... Niestety. W końcu po wielu latach dorwała mnie choroba, która uniemożliwia mi jakiekolwiek aktywności pozadomowe, a momentami nawet pozałóżkowe. Wczoraj jeszcze nie było tak źle dlatego dałam radę upiec sernik. Całe szczęście, bo nic tak nie poprawia humoru jak coś pysznego gdy człowiek ledwo żyje... :)

Sernik karakuł

Karakuł to nazwa owieczki, którą to ciasto przypomina. :) Jeśli kogoś dziwą ilości składników to wyjaśnię: niedługo będzie u mnie pełno ciast, w tym sernik mojej mamy dlatego zrobiłam ciasto z połowy składników i właśnie tę połowę podaję :)

Potrzebne są:

Na ciasto:

  • 1 i 1/4 szklanki mąki
  • 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
  • 2 żółtka
  • 2 łyżki kakao
  • 125g masła
  • 1/4 szklanki cukru

Na masę serową:

  • 1/2 kg serka homogenizowanego waniliowego
  • 50g masła
  • 1 łyżka mąki pszennej
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej
  • 2 żółtka
  • 1/4 szklanki cukru
  • 3 białka
  • garść wiórków kokosowych  


Łączymy wszystkie składniki potrzebne na ciasto i zagniatamy. Dzielimy ciasto na dwie części, które formujemy w kulki, zawijamy w folię spożywczą i wkładamy do lodówki, lub zamrażarki aż stwardnieją.

Ucieramy masło i łączymy z żółtkami wcześniej utartymi z cukrem. Miksujemy masę jajeczną z serkiem. W trakcie miksowania dodajemy mąki i wiórki kokosowe.
Ubijamy białka na sztywną pianę i delikatnie łączymy z masą serowo - żółtkową.

Twarde kulki ciasta wyjmujemy z lodówki. Na przygotowaną formę trzemy na tarce o grubych oczkach jedną z kulek i delikatnie rozkładamy powstałe wiórki, tak aby były w miarę równomiernie rozsypane na dnie.
Na to wylewamy masę serową, na którą ścieramy drugą kulkę.
Pieczemy ok 45-50 minut w 190 stopniach.

Smacznego!

Poza sernikiem dogadzałam sobie jeszcze takimi oto:

Kanapka z łososiem wędzonym i szpinakiem

Tosty ze szpinakiem, serem camembert, szynką, ketchupem i sosem czosnkowym

wtorek, 11 grudnia 2012

Liebster blog award

Jestem wzruszona, ponieważ zostałam nominowana przez Sandrę i Olę z bloga iPobite Gary do wzięcia udziału w zabawie Liebster blog :) To pierwsza taka nominacja, więc tym bardziej mi miło.
"Wyróżnienie Liebster Blog otrzymywane jest od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawane dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Osoba z wyróżnionego bloga odpowiada na 11 pytań zadanych przez osobę, która blog wyróżniła. Następnie również wyróżnia 11 osób (informuje je o tym wyróżnieniu) i zadaje 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, z którego otrzymało się wyróżnienie."
 

Oto pytania dziewczyn i moje na nie odpowiedzi :)
  1. Bułka czy bagietka? To trudne pytanie, ale chyba jednak świeżutka bagietka.
  2. Ulubiony film? Hmm jest ich wiele... uwielbiam horrory i filmy animowane, ale jednego filmu chyba nie dam rady wybrać...
  3. Kawa czy herbata? Herbata, herbata, herbata. Herbaty ziołowe i smakowe!
  4. Po co założyłeś/ założyłaś bloga kulinarnego? Założyłam bloga, bo lubię gotować, a dzięki blogowi mam motywację żeby robić to jeszcze częściej i jeszcze lepiej:)
  5. Ulubiony region kulinarny? Włochy
  6. Kto jest twoim kuchennym idolem? Mimo wszystko chyba Nigella Lawson. Lubię to, że gdy ona mówi o jedzeniu to widać miłość :)
  7. Lubisz brukselkę? Nienawidzę... chyba nigdy się do niej nie przekonam
  8. Smak z dzieciństwa? Babciny rosół i kotlet mielony :)
  9. Gotujesz dla siebie czy dla kogoś? Największą radość sprawia mi gotowanie dla kogoś i świadomość, że danie temu komuś smakuje
  10. Muffiny na słodko czy na słono?Lubię te i te, ale jednak wolę te na słodko :)
  11. Szpinak najlepszy z...?Czosnkiem, czosnkiem i jeszcze raz czosnkiem. 

    Szukałam i szukałam, ale niestety nie znalazłam żadnego bloga, który nie brałby udziału w zabawie... Pozostaje mi tylko zaprosić wszystkich, którzy mają ochotę i zachęcić by odpowiedzieli na te pytania, na które odpowiedziałam ja :)

Bułeczki jakie są każdy widzi

Nie jestem z nich dumna ani nic z tych rzeczy, ale szczerość wymaga tego, żebym się dzieliła kulinarnymi doświadczeniami nie tylko tymi udanymi. Każdemu zdarzają się wpadki, a wpadka z tymi bułeczkami nie jest jakaś straszna - zwłaszcza, że wina leży po stronie suchych drożdży, lub przepisu. Tego nie wiem.

Tak czy siak oto one:

Bułeczki

Mam tylko jedno (takie kiepskie na dodatek) zdjęcie niestety, bo reszta się nie udała...

 


Potrzebne są:

  • 225g mąki
  • łyżeczka soli
  • opakowanie suszonych drożdży
  • 100g roztopionego, letniego masła
  • 3 łyżki ogrzanego mleka
  • 2 jajka

Mąkę mieszamy z solą i drożdżami. Dodajemy masło, mleko i jajka. Zagniatamy ciasto i zostawiamy na ok godzinę do wyrośnięcia.
Gdy urośnie (lub nie – mi niestety suszone drożdże nie przypadły do gustu, bo nie zadziałały) wyrabiamy szybko jeszcze raz, formujemy 8 bułeczek (lub 6, bo jak ciasto mi nie urosło to nie dałam rady tylu bułeczek ulepić).
Piec aż zbrązowieją. Przepis mówi, że wkładać do nagrzanego pieca, ale ja zawsze wkładam do zimnego. Piekłam jakieś 20 minut, ale to zależy jak komu piec się nagrzewa.
Dla odważnych podaję, że zgodnie z przepisem należy je piec w 230 stopniach przez 10-15 minut.

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Jedyna słuszna sałatka z tuńczyka

Ludzie robią ją na milion sposobów, a ja sama próbowałam kilku wersji. Jednak żadna nie smakuje tak jak moja ulubiona wersja.
Wiem, że niektórzy podają ją nawet na większe okazje - wręcz na Boże Narodzenie, więc to chyba najlepszy czas by ją tutaj zamieścić.:)

Sałatka z tuńczyka

 

Potrzebujemy:

  • dwóch puszek tuńczyka w sosie własnym
  • puszki kukurydzy
  • kilku ogórków kiszonych
  • szklanki ryżu (suchego)
  • dwóch jajek na twardo
  • majonezu do smaku
Ryż gotujemy w osolonej wodzie. Łączymy tuńczyka, kukurydzę, pokrojone ogórki, posiekane jajka i niezbyt gorący ryż. Dodajemy majonez i mieszamy.
Nie ma tu żadnej większej filozofii, ale naprawdę warto zrobić ją właśnie z tych składników. Żadnych ananasów, żadnych ogórków konserwowych!
Smacznego! :)
Na zdjęciu jest bułeczka "home made", na którą przepis dodam jutro :)

niedziela, 9 grudnia 2012

Przepyszne muffinki z białą czekoladą

Nie dość, że przepyszne to jeszcze w świątecznych foremkach! :)

Kupiłam w "tchibo" (i nie ma się co śmiać, bo tchibo to nie tylko kawa :D) foremki do muffinek w świątecznych kształtach i nie mogłam ich nie wypróbować. Jako, że ostatnio w magazynie "Dekoracja ciast" rzucił mi się w oczy przepis na muffinki z białą czekoladą, to właśnie na nie padł mój wybór :)

Muffinki z białą czekoladą

 

Potrzebujemy:

  • 125g masła
  • 125g cukru
  • 2 jajka
  • 125g mąki
  • 75g białej czekolady
  • łyżeczkę proszku do pieczenia
  • ew. łyżkę mleka jakby ciasto było za gęste
 
 

Masło ucieramy z cukrem. Ubijamy jajka i dodajemy do maślanej masy. Dodajemy mąkę,  proszek do pieczenia i posiekaną białą czekoladę. Mieszamy, mieszamy, mieszamy. Masa musi być w miarę płynna i gładka.
Przekładamy do papilotek - powinno wyjść dwanaście babeczek; ja miałam dziewięć dużych foremek. 
Pieczemy w 190 stopniach ok 15 minut, aż będą złote.  
       

środa, 5 grudnia 2012

Wspomnienia jedzeniowe

Nie mam czasu porządnie gotować, uczelnie mnie męczy jak może... Mam za to kilka starszych zdjęć, które powstały gdy byłam "wege przez 30 dni". To był fajny okres, dlatego postanowiłam wrzucić zdjęcia 4 dań, które udało mi się wtedy uwiecznić :) Poza tym trochę mi wstyd przede mną samą, bo postanowiłam jak najczęściej wrzucać posty, a się obijam... W ten sposób trochę uspokoję sumienie... :P

Kotlety sojowe, szpinak, kuskus z warzywami

Pierogi ze szpinakiem i serem feta

Zapiekanka z makaronu, boczniaków, kalafiora i sera - z sosem chili
Kotlet z jajek, kotlet (placek?) brokułowy i kasza gryczana

wtorek, 4 grudnia 2012

Ciasto marchewkowe "ta dam!"

Ciasto marchewkowe ostatnio stało się popularne. Jadłam je w kilku wersjach, ale najlepsze jest właśnie to - przynajmniej moim zdaniem i osób, które je ze mną jadły :)
Przepis dostałam od koleżanki po kilku miesiącach czekania - stąd dopisek "ta dam", bo tak zatytułowała przepis gdy w końcu mi go wysłała.
Długo myślałam czy warto je dodać, ponieważ po co wszyscy mają wiedzieć jak je robię? :P Jednak zdecydowałam, że się podzielę, bo nieładnie być sobkiem :P

Ciasto marchewkowe "ta dam!"

 

Potrzebne nam:

  • 4 jajka
  • 1 i 1/4 szklanki oleju
  • 2 szklanki cukru
  • 2 szklanki mąki
  • 2 łyżeczki sody
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 2 łyżeczki cynamonu
  • 3 szklanki startej (drobno) marchewki
A na wierzch:
  • opakowanie (250g) serka mascarpone
  • ćwierć kostki masła
  • ok szklanki cukru - ale lepiej dosypywać powoli do smaku:)
Nagrzewamy piec do 175 stopni i przygotowujemy blaszkę (ok25x30cm).
W misce mieszamy jajka, olej, cukier. Potem dodajemy mąkę, sodę i proszek, oraz cynamon. Dodajemy marchewkę i mieszamy.
Pieczemy ok 40 minut aż patyczek nie będzie oblepiony ciastem.

Miksujemy razem składniki "wierzchu" i nakładamy uzyskaną polewę na ostudzone ciasto.

Jemy ze smakiem, obdarowujemy przyjaciół i cieszymy się, że chciało nam się je upiec :D     
 

niedziela, 2 grudnia 2012

Jak niedziela to...

Rosół!
Ta zupa już zawsze będzie mi się kojarzyła z dzieciństwem i niedzielnymi obiadami u babci. Zawsze jak dzwoniła i pytała na co bym miała ochotę mówiłam, że na "wodę z kluskami" czyli rosół właśnie.
Babciny rosół jest nie do podrobienia, zwłaszcza, że babcia sama robiła makaron (następnym razem też tak zrobię, a co!), poza tym jednak babcine smaki zawsze są najlepsze... :)

Podjęłam jednak próbę i wyszedł mi wyjątkowo smaczny mimo tego, że miałam trzy paczki z resztkami drobnych makaronów - literek, koralików i nitek - które musiałam jakoś razem ugotować, żeby wszyscy dostali makaron, ha ha :)

Mimo tych komplikacji powstał on:

Rosół

potrzebujemy:

  • skrzydła z indyka
  • włoszczyzny
  • ok 3 liści laurowych
  • 4 ziela angielskie
  • 4 owoce jałowca
  • sól
  • pieprz
  • makaron! - nie zapomnijcie jak ja :P
  • natkę
W zasadzie rosół to żadna filozofia. Wiadomo każdy ma swój przepis. Ja zrobiłam tak:
Mięso zalałam zimną wodą tak żeby przewyższała je o jakieś 3 cm. Włożyłam liście, ziele i jałowiec. Gotowałam ok 40 minut. Po tym czasie dodałam włoszczyznę, sól i pieprz. Gotowałam jeszcze godzinę (nie miałam 4 godzin choć podobno tyle się powinno gotować rosół).
Do talerzy nałożyłam ugotowany makaron, marchewkę z zupy i całość posypałam natką.
Nic nie może się z tym równać!






 Przepis dodaję do akcji Doceniamy Zupy :)